Aloha!

OoBE - inna forma poznania.

sobota, 25 grudnia 2010

Zachód

Szłaś. Ja to widziałem. Nie byłaś sama. Ktoś za tobą się uganiał. Nie znałaś go. Przy mnie nie miało to znaczenia. To się zmieniło. Przed nami wielka stała brama. Niestety nikt nie wiedział, że była tak blisko. On cię zaczepiał, ja cię pocieszałem. Przez wielką bramę przeprowadzić cię chciałem. I gdy teraz o tym myślę, wiem że mogłem popełnić błąd. Króciusieńka chwila mogła nas kosztować dwa istnienia. Ruch, szybki zwód, morderczy cios. Chybiony. Uciekłaś, a ja leżałem wyczerpany. Czuliśmy głębokie rany. Jedna myśl, wielki cel. Uratować, zbawić cię. I gdy byłaś już tak blisko, w momencie upadło to wszystko. Morderczy cios. Zadany. Trafiony. System prawd pokonany. Schyliłem się. Roztarłem krew. Strumienie dwa złączyły się. I oczy. Twoje oczy spotkały się z moimi. Po raz ostatni. Głos, cichy szept rozpaczy. I ból, i strach, nie chciałem przecież tak. Bałaś się, choć wydawałaś się spokojna. Ja bałem się, paraliż mnie dosięgał. I szklane tak spojrzenie, jego głębia. I ten ogień, strzał rozpaczy. Ostatnie co mogłem tam zobaczyć. I wypaliło się, już zgasło
 
Nie płacz kruszynko, słońce już zaszło!
Ja Cię utulę, do snu, jak dawniej.
Gdy można było śmiać się bezkarnie.
Błądziliśmy i znajdowaliśmy się.
Mijał spokojnie dzień za dniem.
I jedność prawie tworzyliśmy.
Przygody nasze nie znały łez.
A teraz twoje serce płacze. Cierpisz maleńka, ja nie wiem za co.
Kropelka spływa po policzku. Zostaje na mej dłoni, na wieczność.
Ja widzę! Koniec zbliża się. Drgasz niespokojnie, ja to wiem.
Żadnego sensu w tym nie widzę. Byliśmy w za wysokiej lidze.
 
Czas zatrzymuje się na chwilę. Po co właściwie wtedy byłem
Czy miałem trzymać cię za rękę?
Nie mogłem zrobić nic więcej.
Za wszystkie winy przeprosiłem.
Dawne kłótnie wybaczyłem.
 
Wnet rozmowę na nowo przerwał płacz.
Dziwny, obcy, straszny.
Coś wypaliło się, coś zgasło.
 
Nie płacz kruszynko.
Słońce już zaszło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz