Aloha!

OoBE - inna forma poznania.

czwartek, 21 listopada 2013

Napastnicy

Był słoneczny, ciepły dzień na działce z pięknym ogrodem i dużym domem. Spędzałem tam czas ze znajomymi, byliśmy czymś bardzo zajęci. Weszliśmy do środka po coś do picia i zaczęła się akcja. Nagle, zupełnie bez ostrzeżenia, dom zaatakowała zorganizowana, uzbrojona grupa. Dowodziłem obroną domu i nawet nie najgorzej mi poszło- po naszej stronie straty wynosiły zero. Nikt, z wyjątkiem mnie, nie doznał żadnego uszczerbku na zdrowiu. Ja zostałem postrzelony w rękę, ale wydłubałem pocisk i momentalnie przestałem czuć ból. Gdy napastnicy się poddali, przybyli jacyś ludzie ubrani w czarno-niebieskie stroje, podziękowali nam za dzielną postawę i zabrali dokądś naszych przeciwników. Jedną dziewczynę zostawili w spokoju. Od razu się nią zainteresowałem. Mówiła coś o tym, że nie wie, dlaczego to zrobiła, co nią kierowało i że czuje się teraz głupio z powodu napaści na nas. Gdy to mówiła, zmieniły jej się oczy, stały się jakby "cieplejsze". Nie pamiętam dokładnie, co jej odpowiedziałem. Wytłumaczyłem, że nie ma się czym przejmować, że jej wybaczamy i może dołączyć do nas. Sen skończył się wielkim sprzątaniem i wszystko wróciło do normy.

środa, 10 kwietnia 2013

My star

Niemało czasu już minęło od wschodu słońca i niemało jeszcze upłynie nim zajdzie. W zenicie wyrwane serce, blask razi w oczy. Dlaczego blizna się nie goi? Tak ciężko spojrzeć w górę, jeszcze trudniej być ponad tym wszystkim. I rzuca, i miota, i niesie bezwiednie. Ściska i lgnę. Odpycha, a ja nie puszczam. Brak oddziaływań nie wchodzi w grę. Nie śmieję się jak przedtem, nie cieszy nic. Myśli skierowane w jedną stronę. Nie ma winy, nie ma ukojenia. Bardzo chcę i dużo bardziej nie mogę.
Lecę gdzieś i wiruję. Obrazy migają przed okiem świadomości. Jakie podobne, a jak piękne!

Gwiazdo, Ty wiesz. Gwiazdo, Ty wybrałaś. Rozsądziłaś.
To Ty mi się wyłaniasz zza horyzontu co dnia,
Znikasz, gdzie mgła
i

nic już tak samo do siebie nie pasuje

Jesteś tak wysoko. Nieosiągalna
Nie taka sama jak kiedyś

Co też ja dałem z siebie zrobić.
Młócić, stukać, biadolić.
Bajki na dobranoc pierdolić

A czekać na co
jest
nie ma

Gdzie ogień jest, tam moja ziemia, gdzie woda, tam dom mój, gdzie powietrze- tam serca jęk.
Uczucia

Które nie gasną. Pragnienia, które nie dziczeją. Łzy, które się nie wylewają. Maraton zatrzymany.

Zwyciężać trzeba umieć, przegrywać
To jakby się nie narodzić.

A tak nie byłoby lepiej.









czwartek, 14 marca 2013

Do diabła (tfu!) z logiką

Oj miotało mną w nocy, miotało. Widocznie miałem do załatwienia dużo spraw i jak zwykle większość nieświadomie. Być może tak jest lepiej, może więcej się dzięki temu uczę. Zakładając oczywiście, że w ogóle coś z tego mam.
Towarzyszyła mi... No właśnie, nie wiem jak "ją" określić. Powiem tak- istota płci żeńskiej, jak mi się wydawało, niebywale inteligentna i spokojna. Bardzo radosna i z czegoś zadowolona. Jakkolwiek to zabrzmi- duża. Delikatnie mnie prowadziła przez jakieś wydarzenia, lecz przebiegu akcji nie pamiętam.
Może to rodzaj treningu podświadomych wyborów.
W strefie przycielesnej jak zwykle zamieszanie, tak to jest gdy, nakładają się na siebie projekcje kilku lub kilkunastu umysłów.
Nieco dalej, z częściową świadomością, najlepiej zapamiętane wydarzenie nocy. Ważna dla mnie osoba w czerwonym płaszczu, "przyodziana" również w swój najpiękniejszy uśmiech, taki, który widziałem jedynie kilka razy, ale nie zapomnę nigdy. Dostałem od Niej wiadomość w postaci listu na pergaminie z wypunktowanymi przekazami. Wiadomość optymistyczna. Tyle mogę powiedzieć.
Śpijcie dobrze ;)

czwartek, 28 lutego 2013

Na gali

Jestem gdzieś przed nieznanym mi budynkiem, z grupą osób o trudnym do rozpoznania idencie. Stoimy przy naszych samochodach i toczymy nic nie znaczące dyskusje. Pilnują oni, żebym utrzymał odpowiedni poziom świadomości, żebym nie odpływał ni w jedną, ni w drugą stronę. Przykładem niech będzie rzucenie się na mnie w krzykiem:"padnij, strzelają", a zaraz potem prowadzenie ożywczej rozmowy, w celu przyciągnięcia mojej uwagi. Coś sugeruje mi, żebym wszedł do budynku. Trwa tam jakaś uroczystość, której jestem gościem. Jak się później okazało, nie pierwszym-lepszym. Dres zmienia się w garnitur i już robię małe, pozytywne zamieszanie. "To on", "jaki fajny!", "no, niezły gość". To strasznie żenujące, więc udaję się dalej, w kierunku sceny. Tam ktoś przybierający postać znaną mi z reala wymienia z imienia i nazwiska osoby, które mają jakieś szczególne osiągnięcia. Nie byłem jednak na tyle skupiony, aby wszystko zapamiętać. Wychodzę do ludzi, którzy towarzyszyli mi wcześniej, ale rozmowa się nie klei. Wracam i ta sama osoba, co wcześniej, prezentuje wyniki, z kolejnej dziedziny. Ustępuję miejsca, aby wszyscy widzieli o kim mowa i właśnie wtedy słyszę wiele głosów mówiących, że mam zostać, bo przecież zbliżamy się do końca i będzie mowa o mnie. Czmycham jednak na bok, nawiązuję rozmowę z pewną kobietą. Idę za nią schodami w górę. Wchodzimy w drzwi, za którymi znajduje się korytarz, a w nim duża ilość identycznych drzwi. Wybieramy pierwsze z brzegu i sytuacja się powtarza. Trafiamy na mały pokój, kobieta znika, a ja wracam do ciała. Na własne życzenie nie dowiedziałem się, w czym jestem taki dobry, ale nie czuję smutku, tylko radośc, bo dawno nic się nie działo.

sobota, 9 lutego 2013

fortuna variabilis

Nadszedł czas na pierwszy post w nowym roku. Wiele zapowiada, że to rok przemian. Osobiście nie mam nic przeciwko i życzę wszystkim mnóstwa pozytywnych zmian. Tym, którzy nie chcą zmieniać niczego, życzę aby dalej byli szczęśliwi i przypominam, że zmiany, czasem niewielkie, są konieczne. Cały Wszechświat to zmiany i nic na to nie poradzimy, dajmy im się porwać ;).
U mnie trwa praca nad zaufaniem intuicji trochę bardziej niż do tej pory. Nie wiem z czego wynika taka potrzeba, ale skoro się pojawiła, zakładam, że jest słuszna. Zresztą, bardzo mi się ta opcja podoba, bo wewnętrzny głos(jeśli podejrzewacie mnie o chorobę psychiczną to prawdopodobnie macie rację :P) nieustannie mówi mi, że wszystko będzie dobrze i to już  niedługo. Słowa na dziś i nie tylko to: "Raduj się za życia swego". Chyba uczynię z nich filozofię swojego istnienia.
Ostatnio sporo wizualizuję. Nie będę wspominał, co to takiego, ale przychodzi z coraz większą łatwością, przez co zakładam, że nabiera mocy. Czuję, że wraca mój twórczy nastrój, a wraz z nim całe spektrum nowych możliwości.
Sny się sprawdzają, najciekawszy przypadek miał miejsce kilka dni temu, gdy pojawiłem się w pewnym miejscu pierwszy raz w życiu zauważając, że jakiś czas wcześniej widziałem to miejsce we śnie.
Czas na wyższy bieg ;].