Aloha!

OoBE - inna forma poznania.

czwartek, 28 lutego 2013

Na gali

Jestem gdzieś przed nieznanym mi budynkiem, z grupą osób o trudnym do rozpoznania idencie. Stoimy przy naszych samochodach i toczymy nic nie znaczące dyskusje. Pilnują oni, żebym utrzymał odpowiedni poziom świadomości, żebym nie odpływał ni w jedną, ni w drugą stronę. Przykładem niech będzie rzucenie się na mnie w krzykiem:"padnij, strzelają", a zaraz potem prowadzenie ożywczej rozmowy, w celu przyciągnięcia mojej uwagi. Coś sugeruje mi, żebym wszedł do budynku. Trwa tam jakaś uroczystość, której jestem gościem. Jak się później okazało, nie pierwszym-lepszym. Dres zmienia się w garnitur i już robię małe, pozytywne zamieszanie. "To on", "jaki fajny!", "no, niezły gość". To strasznie żenujące, więc udaję się dalej, w kierunku sceny. Tam ktoś przybierający postać znaną mi z reala wymienia z imienia i nazwiska osoby, które mają jakieś szczególne osiągnięcia. Nie byłem jednak na tyle skupiony, aby wszystko zapamiętać. Wychodzę do ludzi, którzy towarzyszyli mi wcześniej, ale rozmowa się nie klei. Wracam i ta sama osoba, co wcześniej, prezentuje wyniki, z kolejnej dziedziny. Ustępuję miejsca, aby wszyscy widzieli o kim mowa i właśnie wtedy słyszę wiele głosów mówiących, że mam zostać, bo przecież zbliżamy się do końca i będzie mowa o mnie. Czmycham jednak na bok, nawiązuję rozmowę z pewną kobietą. Idę za nią schodami w górę. Wchodzimy w drzwi, za którymi znajduje się korytarz, a w nim duża ilość identycznych drzwi. Wybieramy pierwsze z brzegu i sytuacja się powtarza. Trafiamy na mały pokój, kobieta znika, a ja wracam do ciała. Na własne życzenie nie dowiedziałem się, w czym jestem taki dobry, ale nie czuję smutku, tylko radośc, bo dawno nic się nie działo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz